I znowu hurtowy post. Niestety czasu mało, doba nijak nie chce się wydłużyć.
Ale do rzeczy - trzy okładki o różnej tematyce:
1. Przeróbka na modelinę grafiki mojego ulubionego artysty, Luisa Royo. Jak na razie to moja ulubiona, chociaż nie wyszła super.
2. Wieczorne spontaniczne dłubanie bez pomysłu... i wyszedł mi obcy. Taka niespodzianka :-)
3. Okładka dla fana FC Barcelona. W mojej przybrudzonej kolorystyce. Na żywo wygląda całkiem nieźle.
Jestem pełna podziwu! Piekne prace!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że Ci się podobają
UsuńJak zwykle kumulacja u Ciebie;) Pierwsza praca urzekła mnie najbardziej... Podziwiam za talent...;)
OdpowiedzUsuńNie ogarniam juz tego co wstawiam i gdzie. Niestety blog zszedł na ostatnie miejsce z uwagi na słabą oglądalność i dostępność.
UsuńA co do Twojego wyboru - popieram :-)
Ja też uwielbiam te wychudzone potwory :-)
OdpowiedzUsuń